Komunikacja sztuki ze sztuką

Komunikacja sztuki ze sztuką 

Cykl: Blogowe spotkania literackie

Dzisiaj chciałabym Was zaprosić na kolejne Blogowe spotkanie literackie – będzie mowa o sztuce, a właściwie komunikacji obrazów z poezją. Dlaczego? Z prostego powodu: taka myśl mi się nasunęła po lekturze zbioru wierszy Róży Czerniawskiej-Karcz pod tytułem Namaluj mnie…. Jednak nie tylko, ale dokładniej wyjaśnię to w dalszej części spotkania. Książka została wydana w ramach serii: akcent, w 2014 roku. Jak wynika z daty wydania, do najnowszych nie należy, lecz w ostatnim czasie zwróciła moją szczególną uwagę. Zanim przejdę do omawiania publikacji, krótko przedstawię autorkę.
            Róża Czerniawska-Karcz jest poetka, publicystką, eseistką, redaktorką serii: akcent i aktywną animatorką kultury. Należy do szczecińskiego oddziału Związku Literatów Polskich od 2001 roku, a w latach 2011-2015 pełniła funkcję prezesa oddziału. Ponadto ma za sobą 35 lat w zawodzie nauczyciela. Do tej pory wydała następujące tomy poezji: po prostu wiersz, jak słońce w kroplach…, makijaż jesienny…, Sny motyli, A w moim oknie kwitnie jesień, …w kropli Czasu, …skrawki Czasu, zapytaj jabłoni…, pisać przyjaźń… i ten, o którym dzisiaj będzie mowa, czy Namaluj mnie…. W 2017 roku razem z Rafałem Podrazą wydała publikację pod tytułem Madzia i… Magdalena czyli o Samozwaniec inaczej. Z kolei w 2018 nakładem wydawnictwa Oficyna R ukazał się jej zbiór esejów Z akcentem na… poszukiwanie znaczeń.
            Przedstawiłam poetkę, a teraz czas zająć się tomem Namaluj mnie…, który stanowi zbiór wierszy z gatunku ekfraz, czyli utworów opisujących dzieła sztuki. Róża Czerniawska-Karcz wzięła na warsztat  obrazy holenderskiego malarza żyjącego w latach 1632-75, Jana Vermeera van Delft. Rozwinął on umiejętność tworzenia niezwykłego nastroju ciepła i spokoju, a także oddawania materii przedmiotów. Jego prace prezentują głównie sceny rodzajowe, w których osoby (głównie kobiety) we wnętrzach zajęte codziennymi czynnościami. Tworzył także widoki miejskie, czego odzwierciedlenie również znajdziemy w tej publikacji, ale po kolei.
            Mówiłam na początku o komunikacji sztuk takich jak malarstwo i poezja, ale ten dialog obejmuje wiele dziedzin twórczości artystycznej. Tworząc inspirujemy się codziennością, widzianymi ludźmi i zdarzeniami, ale również innymi dziełami. Powstaje komunikacja pomiędzy sztuką, a sztuką. Utwór może być artystyczną interpretacją, recenzją, czy opinią, ale również wyrażeniem odczuć, uczuć, emocji oraz wyobrażeń, które wywołał obraz, utwór prozatorski lub poetycki, muzyka, film, czy tez inny rodzaj dzieła. Podtrzymywanie tego dialogu sprawia, że sztuka na swój sposób staje się nieśmiertelna. Dzieje się tak dzięki ludziom, którzy ją przywołują, interpretują i inspirują się nią. Można powiedzieć, że w ten sposób Róża Czerniawska-Karcz ożywiła lub przedłużyła życie dzieł wspomnianego wcześniej malarza, pokazując w poetycki sposób, co dostrzega w jego obrazach i do czego ją zainspirowały. Dała życie też elementowi komunikacji z nimi, czyli swoim wierszom.
           
Jak już wielokrotnie wspominałam, w twórczości tej autorki pojawia się czas. Ten tom wierszy – pomimo, że nie znajdziemy go w tytule – nie jest odosobniony. Tutaj ten czas zostaje zatrzymany, a chwila uwieczniona dzięki pociągnięciom pędzla Jana Vermeera van Delft oraz wersom poetki, choć one różnią się nieco, bo prezentują obraz bardziej dynamiczny, ożywiając bohaterki obrazów – przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Warto również wspomnieć o wspomnianej przeze mnie w poprzednim akapicie nieśmiertelności, ponieważ moje panie …/ powierzam wam sekret/ Jan podarował nam/ wieczność/ tu na ziemi/ gdy w cyrkla ramionach/ umieścił Czas i Przestrzeń/ zapewnił nam trwanie/ na obrazie w galeriach/ odwiedzanych marzeń (…). Zresztą nie tylko on. Poetka również dołożyła swoją cegiełkę do tego trwania – nie tylko w galeriach, ale również na półkach z książkami i ludzkiej pamięci. Jakie są bohaterki wierszy i obrazów, jaki jest nastrój widoków miejskich? Tak, jak wcześniej wspomniałam, ciepły oraz spokojny. Panie mają marzenia, ale nie biegną za nimi na złamanie karku, są rozsądne i spokojne, znają swoje miejsce i obowiązki, lecz małymi kroczkami próbują kreować cos nowego. Poetka odkrywa przed czytelnikiem to, czego nie widać na pierwszy rzut oka, pozwalając nam poznać to, co sam malarz mógł wiedzieć o nich lub nie. Tego się nigdy nie dowiemy, ale możemy rozmyślać, interpretować i tworzyć, aby te widoki i myśli liryczne pozostały wiecznie żywe.

            Z czystym sumieniem mogę polecić tom poezji Namaluj mnie… - skłania do refleksji, pobudza wyobraźnię, ocala od zapomnienia zarówno Jana Vermeera van Delft, jak i spojrzenie na jego obrazy i niepowtarzalna liryczna interpretację ich. Zdaje mi się, że tytułowy zwrot namaluj mnie oznacza uwiecznij ten fragment czasu, w którym się znajdujemy. Życzę miłej lektury i refleksji.

Komentarze