Działaj, nie narzekaj!

Wszyscy są winni: rządzący, pracodawcy, uczelnie wyższe, instytucje finansowe, producenci dóbr i usług, współmałżonkowie, tylko nie ja!
Narzekanie na niekomfortową sytuację materialną stanowi często występujące zjawisko w polskim społeczeństwie. Słyszy się: W tym kraju nie da się funkcjonować na zadowalającym poziomiepracodawca za mało płacinie mogę znaleźć pracynie mam pieniędzy, jestem magistrem, a zarabiam marne grosze na kasie w Realumam długi, mąż/żona zostawił/zostawiła mnie z dziećmi i kredytamilichwiarze mnie oszukali, a teraz komorników nasyłają i tak dalej. Czy w takich momentach wina leży tylko po stronie rządzących, pracodawców, uczelni wyższych, współmałżonków, instytucji finansowych oraz innych wierzycieli? Oczywiście, że nie. Uskarżanie się, siedzenie bezczynne i stwarzanie nowych kłopotów, usprawiedliwiając to poprzednimi porażkami będzie wpływać destrukcyjnie na jakość życia.
Płaca minimalna w aktualnym roku wynosi 1680 zł brutto. Znacznie wzrosła od 2000. roku (tabela 1.), ale dalej nie zadowala przeciętnego Polaka. Ten fakt stanowi jeden powodów do narzekania na polską władzę, której przedstawiciele często nazywani są złodziejami dbającymi własne portfele i obiecującymi gruszki na wierzbie. Kolejnym są niskie kwoty świadczeń socjalnych. W obecnych warunkach ludzie mieszkający w Polsce funkcjonują od dłuższego czasu, więc nie jest to nowy problem. Jeżeli kwota, którą otrzymujemy od pracodawcy za wykonywaną pracę jest zbyt niska, można szukać dodatkowych zajęć, rozglądać się za lepiej płatną ofertą zatrudnienia (w kraju lub za granicą), żyć oszczędniej w miarę możliwości. Za usprawiedliwianie się niekompetencją i niesłownością rządzących nikt nam nie zapłaci.
Ilustracja: Waldemar Wasilewski.
W naszym kraju ilość bezrobotnych zarejestrowanych pod koniec stycznia 2014. roku wyniosła 2260,7 tys. osób. U wielu osób zauważa się tendencję do obwiniania za brak zatrudnienia pracodawców oraz zleceniodawców (bo za mało płacą, oferują niewygodne godziny pracy, oszukują, wymagają kwalifikacji, których nie posiadamy itd.) , rządzących (podobnie jak w poprzednim przypadku). Kobiety często też usprawiedliwiają brak możliwości podjęcia pracy faktem, iż wychowują dzieci. Wszystkie wcześniej wymienione przeszkody są do pokonania. Nie wszyscy krętaczami, którzy próbują zaoszczędzić na pracowniku. Istnieją też instytucje pomagające znaleźć zatrudnienie (urzędy i agencje pracy) oraz szkoły oferujące różnego rodzaju kursy. W mediach też znajdziemy ogłoszenia, serwisy internetowe proponujące dodatkowy zarobek i wiele innych. Ludzie, którzy będą chcieli znaleźć sposób na poprawienie sytuacji finansowej, znajdą go pomimo trudności, natomiast ci, co ograniczają się do narzekania oraz bezczynności pozostaną dalej w tej samej sytuacji.
Ilustracja: Andrzej Młynarski.
Znalezienie zatrudnienia nie jest dokonaniem niemożliwym. Najpierw wystarczy wybrać odpowiedni kierunek kształcenia zawodowego. Uczelnie wyższe oferują wiele opcji w tym zakresie. Błędna decyzja w tej kwestii lub brak uczestnictwa w praktykach mogą doprowadzić do sytuacji typu magister na kasie w sklepie oraz problemów ze znalezieniem zatrudnienia. Uczelnie otwierają wiele mało praktycznych kierunków, które same nie gwarantują zatrudnienia na polskim rynku pracy, ale wydają się rewelacyjne, jako dodatkowa kwalifikacja. Do takich należy między innymi filozofia. Władze Uniwersytetu Szczecińskiego zapewniają, że Absolwent filozofii jest przygotowany do prowadzenia zajęć z filozofii, edukacji filozoficznej, etyki i wiedzy o kulturze oraz przedmiotów pochodnych w szkole(…), jednak, aby nauczać w szkołach trzeba uzupełnić kwalifikacje o pedagogikę.Na tym kończy się konkretność perspektyw zawodowych. Dalej czytamy na stronie US-u, iż możemy jeszcze pracować w różnych instytucjach upowszechniania kultury, redakcjach, muzeach teatrach i kinach, agencjach reklamowych, agencjach public relations, w administracji państwowej i samorządowej, w organizacjach politycznych i społecznych, wydawnictwach, w prasie radiu i telewizji. Mamy dużo ogólnych opcji i żadnego konkretnego stanowiska, na które absolwent mógłby kandydować. Kogo w tym momencie winić, uczelnię? Kierunki, które nie cieszą się zainteresowaniem po prostu się nie otwierają, nikt nikogo nie zmusza do studiowania filozofii. Należałoby się zastanowić najpierw nad tym, co chcemy robić w przyszłości, jakie daje nam to możliwości zarobkowe oraz podejmować próby prognozowania skutków działań oraz podjętych decyzji. Jeżeli popełnimy błąd, to konstruktywniejsze są zmiany kwalifikacji od narzekania na bezsens istnienia uniwersytetów. 
Ilustracja: Waldemar Wasilewski. 
Jedna z mieszkanek Szczecina w 2007. roku rozstała się ze swoim mężem. Jej współmałżonek po podjęciu pracy w Norwegii (jako kierowca autobusów) wysyłał pieniądze owej szczeciniance na opłaty, podstawowe potrzeby, utrzymanie dwójki dzieci oraz spłatę kredytu i innych zadłużeń. Ona z kolei gospodarowała środkami pieniężnymi niezgodnie z ich przeznaczeniem. Zadłużenia rosły i powstawały kolejne (za paliwo gazowe, prąd, zaciągane pożyczki, usługi telekomunikacyjne, czynsz i wiele innych). Problem ten stanowił jeden z głównych powodów rozstania małżeństwa. Kobieta z kolei twierdziła, że partner wysyłał jej zbyt mało środków. Obarczała też winą producentów usług i produktów, komorników, instytucje finansowe za to, że wymagają od niej zwrotu pieniędzy. W późniejszym czasie każde kolejne niepowodzenie i zaniechanie działania w kwestiach finansowych usprawiedliwiała tym, że mąż ją zostawił z długami, powtarzając swoim dzieciom: Jak ten ojciec nas załatwił! W efekcie została spłacona tylko niewielka część zobowiązań. Tę historię opowiedziała córka dłużników. 
Oczywiście nawet tak skomplikowany problem można było rozwiązać. Pan pracujący w Norwegii po uzyskaniu informacji o działaniach swojej żony, mógł wysyłać pieniądze bezpośrednio do wierzycieli, szczecinianka w miarę swoich możliwości finansowych, naprawić popełniony błąd i aktywniej uczestniczyć w spłacie, co przyczyniłoby się do likwidacji niekomfortowej sytuacji. Szukanie winnych w tym przypadku nie opłaciło się obojgu.
Warunki panujące w kraju, rządzący, podjęte decyzje i zdarzenia losowe mają duży wpływ na stan naszych finansów. Jednak działanie oraz naprawianie własnych błędów pomoże nam poprawić stan portfela oraz warunki życia bardziej, niż uskarżanie się oraz poszukiwanie winnych. Problemy tego rodzaju nie powstają bez naszego udziału, a także same nie znikają.

Edis Anonima

Komentarze