Sowie myśli: (Nie)upadłe anioły

Ilustracja: Waldemar Wasilewski.
Anioły, które idąc przez życie, wznosiły się wysoko, upadały, podnosiły się i walczyły o to, by znowu się wznieść - dopóki natura, wewnętrzna siła oraz czas im na to pozwalały - mogą być wzorem do naśladowania. Jednak z pewnością nie chciałyby, żeby ktoś kopiował ich upadki, więc nie róbmy tego - nawet, jeśli niektórym z nich śmierć zakneblowała usta. 
Człowiek, który wiele osiągnął, gdy życie rzucało mu kłody pod nogi, musiał włożyć w każdy sukces dużo silnej woli, determinacji oraz odwagi. Potknięcia zdarzają się każdemu (pamiętajmy jednak, że nie są powodem do dumy), po nich trzeba się podnieść i próbować iść do przodu (nawet, jeżeli ból oraz ciężar wgniatają w ziemię). Uczynienie ikoną upadku osoby, którą przewracały kopniaki od losu, a ona podnosiła się - dopóki starczyło jej sił - byłoby najgorszym ciosem w pamięć o niej. Gdyby nie podejmowała walki w żaden sposób, to pozostałaby anonimową jednostką w tłumie. Należy doceniać oraz podziwiać takich ludzi za osiągnięcia i brać z nich przykład, naśladując wolę walki podczas dążenia do wyznaczonych celów. Ale nie powielajmy z własnej woli ich upadków, bo decydując się na nie skażemy siebie na porażkę, czyniąc też drugiego człowieka bezsilnym. Życie, to nie jest bajka i trzeba chcieć z całego serca o nie walczyć, działając w tym kierunku, żeby żyć. 

Edis Anonima

Komentarze