Roman Szymański
Roman Szymański
Cykl: Portrety artystów
Fot.: Barbara Bajorek. |
Główna cecha mojego charakteru?
Chyba wrażliwość. Chwiejna to cecha - wystarczy zmienić pierwsza literę na d i już się robi nieciekawie. A zdarza się to niestety, nierzadko.
Cechy, których szukam u mężczyzn i kobiet?
Szukam człowieka w człowieku. Jak u Dostojewskiego. Tylko z gorszym skutkiem artystycznym.
Co cenię najbardziej u przyjaciół?
Brak przymusu mówienia sprawdzam. Prawdziwa przyjaźń wyklucza jakiekolwiek wątpliwości co do jej istnienia.
Moja główna wada?
Brak asertywności, o ile mogę tak napisać. Mogę? :)
Moje ulubione zajęcie?
Nie do końca dorosłe szaleństwa z Panią A. Tudzież pozwolenie na zadręczanie mnie (za pomocą pazurów, zębów, języka i innych miłosnych atrybutów) przez Finkę, mojego psiego schroniskowego adopciaka, co nierzadko idzie w, nomen, omen, parze.
Moje marzenie o szczęściu?
Poluzuj tam, gdzie cię ciśnie, ej, że pozwolę sobie zacytować AbradAba. Buddyści chyba jakoś inaczej to nazywają.
Co byłoby dla mnie największym nieszczęściem?
Brak możliwości i sił na tworzenie. Czegokolwiek, byle się tworzyło.
Moje ulubione słowo?
Konstatacja.
Jakiego słowa nie lubię?
Konsternacja.
Słowa, których nadużywam?
...i tak dalej. Pewnie za długo siedzę w jednym miejscu, skoro tak mnie do tej dali ciągnie.
Ulubieni bohaterowie literaccy?
Kłapouchy z Kubusia Puchatka (kapitalne poczucie humoru) i Atticus Finch z Zabić drozda (bardzo wysoka zawartość człowieka w człowieku).
Ulubieni bohaterowie życia codziennego?
Chyba tacy właśnie współcześni Atticusowie Finchowie. Trochę ich jest, więc nie sposób wszystkich tutaj wymienić. Ale wystarczy zobaczyć, kogo aktualna władza nie darzy sympatią i już wiadomo, o kogo chodzi.
Kim lub czym chciałbym być, gdybym nie był tym, kim jestem?
Może kimś z poprzedniego wcielenia? Bo to z pewnością jakiś król, albo inny dostojnik był. Jakoś nigdy nie słyszałem, żeby ktokolwiek w poprzednich wcieleniach był niewolnikiem, chłopem, robotnikiem, czy innym szarakiem.
Gdybym miał napisać swoją biografię, nadałbym jej tytuł...
Non Eonmis moriar oczywiście ;)
Moja maksyma brzmi...
Never say never, czyli bezbłędny Bond.
Roman to człowiek o nieprzeciętnym ilorazie inteligencji. Jego towarzystwo sprawia, że samej/samemu czujesz się kimś jeszcze bardziej wartościowym. Uwielbiam Jego zabawę słowami. Wrażliwość /drażliwość - ujął to w punkt. Potwornie utalentowany, niezwykle pomocny i co dla mnie bardzo ważne, kochający czworonogi. Aj, i jeszcze poczucie humoru, montypythonowskie. 😉 Bo przecież jak żyć, Panie? 😊
OdpowiedzUsuńWierna fanka, Sandra 🍀