Wędrówka po zaroślach miłości
Wędrówka po zaroślach miłości
Cykl: Blogowe spotkania literackie
Małgorzata Hrycaj jest szczecinianką, absolwentką
Uniwersytetu Szczecińskiego, logopedą, redaktorką Magazynu Kulturalnego Horyzont i kandydatką do szczecińskiego
oddziału Związku Literatów Polskich, a także poetką oraz – jak deklaruje –
całym sercem góralką. Kocha poezję, taniec i wędrówki po górach. Jest laureatką
licznych konkursów literackich. Ma na koncie dwa tomy poezji: Pod baldachimem krwawnika i Aponia w ogrodzie. Wkrótce ukaże się
kolejny: Cud oddychania. Publikowała
swoje wiersze w wielu czasopismach i publikacjach książkowych.
Przedstawiłam autorkę, a teraz porozmawiajmy o tomie
poezji pod tytułem Pod baldachimem
krwawnika. Na początek przyjrzyjmy się samemu tytułowi. Te wszystkie
liryczne myśli bohaterki lirycznej kłębią się pod baldachimem, co może się
kojarzyć ze snem, czyli sferą podświadomą. Z czego jest baldachim? Z krwawnika.
To rodzaj bylin z rodziny astrowatych. Obejmuje wiele gatunków rosnących głównie
w Europie oraz Azji północnej i zachodniej. Niewiele z nich pochodzi z Ameryki
Północnej. W Polsce też występuje krwawnik pospolity. To przywodzi na myśl coś codziennego,
a zarazem cennego, bo ta pospolitość, to tylko pozory. Przykładem może być
człowieczeństwo, czy emocje i uczucia. Z wierzchu nie różnią się zbytnio od
siebie, jednak, gdy wejdziemy głębiej w temat, odkrywamy, że każdy jest inny,
wyjątkowy, a uczucia i emocja różnią się od siebie genezą, przebiegiem,
śladami, które w nas zostawiają i sposobem ich wyrażania. Ciekawostką jest
fakt, że łacińska nazwa krwawnika brzmi Achillea
L. Pochodzi ta nazwa od Achillesa, który miał używać tego zioła do leczenia
ran. Uleczył nim podobno Telefosa, którego uprzednio ranił włócznią. Idąc tym
tropem, przywołuje to na myśl miłość, która może zarówno ranić, jak i leczyć.
Ponadto nawiązując do postaci Achillesa, otwierając się na miłość, odsłaniamy
też swoje słabe punkty. Nie bez przyczyny przywołuję tutaj to uczucie.
Dlaczego? Zaraz się przekonacie.
Autorka, Małgorzata Hrycaj porusza przede wszystkim
relację łączącą dwoje ludzi. Objawia nam się bohaterka liryczna opisująca
dogłębnie zarówno sferę duchową, jak i fizyczną. Obie są bardzo ważne w
budowaniu i pielęgnowaniu uczucia, jakim jest miłość. Choć niektórzy uważają miłość
za chorobę psychiczną. Do tego również nawiążę w dalszej części naszego Blogowego spotkania literackiego. To
bardzo ważna relacja w życiu każdego człowieka, co nie oznacza, że jest łatwa.
Rodzi się między dwojgiem ludzi, wpływając na ich codzienność. Tworzy przywiązanie,
akceptację zarówno zalet, jak i wad drugiego człowieka. Zaczyna się oczywiście
od zauroczenia, które może, a nie musi przerodzić się w miłość. Ważna jest
tutaj próba czasu. Prawdziwe uczucie poddane jej nie zniknie, a wzmocni się. To
przeżywanie wspólnych radości i smutków – tego, co niesie życie. Takie chwile
znajdziemy w tomie wierszy Pod
baldachimem krwawnika. Bohaterka rozkłada je na części pierwsze, pokazując
czytelnikowi istotę miłości. Nie wznosi się ona jako sacrum, a raczej znajduje
się w sferze profanum. Znajdziemy w tym tomie wszystko, co ludzkie, czyli siłę
i słabość, szczęście i nieszczęście, rozmowy i milczenie, radość, śmiech i
smutek oraz rozpacz. Miłość może zarówno ranić, jak i leczyć tak, jak wspominałam
już wcześniej, a także budować i niszczyć. Nie znajdziemy tu czerni i bieli,
ale odcienie szarości.
Do tej pory mówiłam o pierwszej części tomu poezji Pod baldachimem krwawnika. Grzechem byłoby
nie wspomnieć o drugiej, która została nazwana: Ruminiscencje/ od siebie do ciebie. To poemat pełen humoru i ironii.
W połączeniu z wcześniejszą częścią może być swego rodzaju terapią. Nazwałabym
to leczeniem poprzez śmiech, ponieważ w odbiorze te utwory są bardzo
humorystyczne. Również wspominałam, że poruszę kontekst miłości, jako choroby
psychicznej. Są ludzie, którzy uważają, że jest wręcz niebezpieczna, podając
przykład, iż nieszczęśliwa miłość może prowadzić do samobójstwa, czy depresji.
Jednak ten tom wierszy nie pozwala nam na taki pesymizm. Jak powstał pomysł na
ten poemat? Inspiracją dla autorki była lektura Wierszy o moim psychiatrze Andrzeja Kotańskiego, z którymi zetknęła
się w 2015 roku. Jednak to był tylko i wyłącznie punkt wyjścia. Poetka nadała
swoim utworom własną treść, koloryt oraz klimat. Nie da się tego ukryć.
Czas na krótkie posumowanie. Tom poezji Małgorzaty Hrycaj
Pod baldachimem krwawnika przeczytam
z przyjemnością. Pozwoliło mi to na swój sposób przeżywać to piękne uczucie,
jakim jest miłość razem z bohaterką liryczną, a na koniec poddać się niezwykle
humorystycznej terapii. W każdym z utworów można znaleźć coś dla siebie. Zbiór
ten jest na swój sposób uniwersalny - miłość tak, jak człowieczeństwo nie jest
obce. Potrafi budować i niszczyć to co, nas wyniszcza szczególnie po odbytej
próbie czasu, który pozostawia to, co prawdziwe i najtrwalsze. Z czystym
sumieniem mogę polecić tę książkę. Zapraszam do wędrówki po zaroślach miłości.
Komentarze
Prześlij komentarz