Narodziny Jokera

Narodziny Jokera 

Cykl: Sowie myśli

Ostatnio w ramach cyklu Sowie myśli pisałam o Oldze Tokarczuk, która otrzymała Nagrodę Nobla. Dzisiaj opowiem  o filmie Joker, który od niedawna można oglądać w kinach. Polska premiera miała miejsce 4 października tego roku. Już miałam okazję go oglądać. Za reżyserię odpowiadał Todd Phillips. Z kolei scenariusz napisali wcześniej wspomniany już pan oraz Scott Silver. W roli głównej wystąpił Joaquin Phoenix. Krótka metryczkę filmu już zaprezentowałam, więc przejdźmy teraz do omówienia tego tekstu kultury. Należy nadmienić, że jest to historia jednego z superzłoczyców z uniwersum DC, który cieszy się najgorszą sławą. 
Główny bohater, Arthur Fleck jest byłym pacjentem szpitala psychiatrycznego pozostającym pod opieką psychologiczną. Przyjmuje leki przeciwpsychotyczne. Niepohamowane napady śmiechu skutecznie utrudniają mu kontakt z innymi ludźmi. Pracuje jako klaun i marzy o karierze komika. Wieczory spędza w domu, opiekując się chora matką. Jest człowiekiem samotnym i nie spotyka go dużo dobrego od ludzi, co go kształtuje. Jego życie zaczyna się zmieniać w chwili, gdy otrzymuje broń od kolegi z pracy. Zaczyna się od incydentu, który z początku można nazwać obroną własną, jednak ta granica zostaje przekroczona. Perspektywa odegrania się na mieszkańcach miasta, którzy go do tej pory lekceważyli, zaczyna dawać mu satysfakcję oraz poczucie sensu życia. Tego jeszcze nie miał okazji zaznać. Tak powoli Arthur Fleck przeobraża się w znanego wszystkim z komiksów Jokera. 
Ten film jest bardzo głęboki. Porusza bardzo ważną kwestię, a mianowicie dobra i zła. Czy rodzimy się dobrzy, albo źli? Na te pytanie próbowało już odpowiadać wiele nauk i zdania są podzielone. Ja uważam, że nikt nie rodzi się ani dobry, ani zły. Człowieka, który przychodzi można porównać do pustej kartki. Dopiero kolejne minuty, godziny, dni, miesiące, czy lata sprawiają, że powstaje na nich tekst. Zdarzenia, których doświadczamy kształtują nas, sprawiają, że stajemy się tym, kim jesteśmy w danym momencie. Czy Joker mógł nie stać się antybohaterem. Z pewnością tak, ale życie inaczej go wyrzeźbiło. Ciężkie dzieciństwo, przykrości, których doświadczył, ludzkie okrucieństwo, choroba - to wszystko ukształtowało superzłoczyńcę. Mogło być, ale nie było. Mawia się, że gdyby babcia miałaby wąsy, byłaby dziadkiem. Jednak przecież to nie prawda. 
Ten film można analizować również pod kątem wpływu społecznego. Pomimo, że nasz bohater źle postępował, zabijając znalazł poparcie wśród ludzi biednych z nizin społecznych. Wizerunek Jokera stał się symbolem uciśnionych, doprowadzając do zamieszek. Ważne jest oczywiście nie samo zabijanie, ale to kto był jego ofiarą. 
Podsumowując moją wypowiedź, chciałabym powiedzie, że nie żałuję, iż poszłam do kina na film Joker. Podobało mi się to spojrzenie na tego bohatera. Zostały pokazane dwie strony medalu. Postać nie była spłaszczona. Przede wszystkim ciekawie zostało ukazane to, co go kształtowało. W produkcji są też  zwroty akcji i chwile zaskoczenia. Nie będę zdradzać, jakie, żeby nie psuć Wam przyjemności z oglądania.  Polecam, jeśli jeszcze nie oglądaliście. 

Komentarze