Perła

Cykl: Historie zmyślone prozą przedstawione

Perła – talizman, który
pomaga pogłębiać poczucie
własnej wartości oraz
samoakceptacji.
Uważa się ją również
za symbol łez i żałoby.

Ilustracja: Adrianna Rauhut. 
22 czerwca 2009 r., Szczecin

Amelia siedziała na kanapie w małym pokoiku na poddaszu. Ściany były białe, a do pomieszczenia wpadały promienie słońca przez malutkie, kwadratowe okienko. Na jej kolanach leżał zeszyt w kratkę, którego kartki wypełniała słowami.
- Cześć, moja perełko. Co piszesz? – powiedział wysoki blondyn, który wszedł właśnie do pokoju i pocałował ją w policzek – Musiałem na chwilę wyjść do sklepu, ale widzę, że mama ci otworzyła – dodał po chwili.
- Skończyłam wiersz, a teraz opowiadanie. Znalazłam kilka konkursów literackich – odpowiedziała,wstając, odkładając notes i całując go namiętnie w usta.
- Kocham cię – powiedział, kiedy oboje siadali. 

- A u ciebie, co nowego? Tak myślałam o tych twoich pracach plastycznych, które mi ostatnio pokazywałeś. Może chciałbyś rozwijać te umiejętności? Malarstwo, rysunek, grafika, szkoda by było, gdy twoje talenty się zmarnowały – mówiła, spoglądając na Daniela, bo tak miał na imię jej chłopak.
- Może, to dobry pomysł – odparł. Na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Amelia wzięła ciastko z talerzyka znajdującego się na stoliku. Odgryzła kawałek i spojrzała w lustro wiszące naprzeciwko niej. Odbicie dziewczyny zajmowało prawie całą taflę.

25 października 2009 r., pociąg jadący ze Szczecina do Warszawy

W przedziale znajdowały się dwie osoby: Amelia i Daniel. Za oknem było jeszcze ciemno. Za jakieś dwie godziny mieli dojechać do celu.
- Widzisz, mówiłam, że jesteś zdolny. Twoja praca graficzna wygrała – mówiła dziewczyna. Leżała, opierając głowę o o jego kolana. W ręku trzymała kiepsko wydrukowaną kartkę ze swoim imieniem oraz nazwiskiem, informacją o rozstrzygnięciu konkursu literacko-graficznego.
- Ty też, twój tekst też wygrał – odparł chłopak.
- Taa..., cieszę się. Dziwi mnie jedynie, że nie poinformowali o tym mnie bezpośrednio, tylko tobie kazali przekazać – mówiła Amelia, zatrzymując wzrok na półce bagażowej.
- Może tak im było szybciej, wygodniej – odpowiedział Daniel – Chcesz, Perełko? - dodał, częstując ją ciastkiem z opakowania.
- Chętnie – wyciągnęła jedno i zjadła – Przejdę się rozprostować nogi – wyjaśniła, wstając. Wychodząc z przedziału, zobaczy swoje odbicie w oknie pociągu. Było średniej wielkości.

25 października 2009 r., Warszawa

Amelia siedziała obok Daniela na drewnianym krześle. Sala była wypełniona po brzegi. Dla części osób zabrakło miejsc siedzących. Dziewczyna miała wrażenie, że w jej żołądku znajduje się cegła. Uroczystość się rozpoczęła. Po wstępie, rozpoczęto zapraszać laureatów literackiej części konkursu. Na środek wychodzili szczęśliwi zwycięzcy.
Jej nazwisko nie padło ani razu. Znalazła dzięki temu zasadność swoich wcześniejszych wątpliwości dotyczących niepoinformowania jej bezpośrednio, ale wcześniej starała się je od siebie odsuwać. Już kilka razy przyłapała go na kłamstwie. Obiecywał, że więcej tego nie zrobi. Ponadto sądziła, że ktoś, kto ją kocha, nie mógłby skłamać na ten temat. Zwłaszcza, że pisanie było jej pasją – bardzo chciała zostać pisarką. Ogarnęło ją poczucie wstydu za to, że uwierzyła. Starała się za wszelką cenę powstrzymać łzy.
Potem część graficzna. Kolejni szczęśliwcy wstawali z krzeseł. Daniel zdobył trzecie miejsce.
Gdy tylko uroczystość się skończyła, nie zwracając na Daniela uwagi, wyszła z sali. Inni też wychodzili. Na korytarzu było tłoczno. Starała się znaleźć jakieś miejsce, w którym mogłaby zostać sama, na przykład toalety, bo coraz bardziej zbierało jej się na płacz. Torowała sobie drogę w tłumie, w korytarzu, ale łazienki nie znalazła. Przegrała walkę ze łzami, które zaczęły spływać po jej policzkach. Stanęła w kącie, nie wiedząc, gdzie może uciec.
- Coś się stało? - zapytał mężczyzna w średnim wieku. Kojarzyła jego twarz, chyba był pisarzem. Nie odpowiedziała. Zresztą, co miała mu powiedzieć? Wie pan, mój chłopak wcisnął mi pompę, że konkurs wygrałam... trochę mi przykro i wstyd, że dałam sobie wmówić taką bzdurę? Na jego twarzy malowała się bezradność.
- Następnym razem będzie lepiej – powiedział w końcu, wręczając Amelii książkę pod tytułem Stos gitar Roberta Rybickiego. Przekartkowała ją.
- Dziękuję... - wydukała. Pan odwrócił się i zniknął w tłumie.

***
Amelia wyszła przed budynek. Padał deszcz. Czekał tam już Daniel.
- Szukałem cię, gdzie byłaś? - zapytał.
- Szukałam toalety. Masz mi coś do powiedzenia? - zapytała, starając się, by jej głos wskazywał na to, że jest rozzłoszczona, a nie zraniona, co niestety się nie udało. Na dodatek do oczu napływała kolejna dawka słonego płynu.
- Nie wiem, dlaczego cię nie wywołali, to musiała być jakaś pomyłka. Organizatorzy informowali mnie, że jesteś wśród laureatów – próbował się tłumaczyć.
- Doprawdy? To może wrócimy tam we dwójkę i wyjaśnimy pomyłkę? - pytała, patrząc mu w oczy – I co to w ogóle jest? - dodała, wyciągając z torby niewyraźnie zadrukowaną kartkę.
- No dobra... Skłamałem, mówiąc, że wygrałaś... Ale chciałem, żebyś tu ze mną przyjechała. Żebyś tu była... Przy tobie zacząłem tą pasję rozwijać... A treści na tej kartce powstawiałem za pomocą programu graficznego. Kiepsko się wydrukowało, bo miałem końcówkę tuszu w drukarce... Przepraszam cię. Mogę ci oddać swoją nagrodę – przyznał się.
- Ale mi nie chodzi o nagrodę. Po co skłamałeś?! Dlaczego swoim kłamstwem musiałeś uderzyć w moje marzenia?! I tak bym z tobą przyjechała, idioto, gdybyś powiedział prawdę! - krzyczała.
- Przepraszam, wybaczysz mi? Kocham cię, moja perełko i bardzo żałuję... to się więcej nie powtórzy, więcej nie będę kłamał – mówił, próbując ją objąć, ale go odepchnęła.
- Do następnego razu, ani razu? - spytała. Spuściła wzrok. Niedaleko zobaczyła sporą kałużę. Na jej tafli majaczyło niewielkie odbicie Amelii. 

Komentarze