Bajka z gwoździami do (happy) endu

Fot.: W. Wasilewski.
Cykl: Historie zmyślone prozą przedstawione
Bajka z gwoździami do (happy) endu
(Bajka z gwoździami do happy endu w nieco zmienionej wersji)

Zdarzy się to dawno temu – nie za siedmioma górami, lasami, lecz tutaj – w betonowej dżungli. Opowiem bajkę o Niej i o Nim – dwójce, którą łączyły głównie pogoń za brzękiem metalu, szelestem papieru i odgłosy fajerwerków. Ten związek możemy uznać za pierwszy gwóźdź do happy endu.
Ona wszystkie kolorowe pragnienia zamykała za kratami milczenia razem z szarymi demonami dziejów dawnych oraz obecnych, długo sądząc, że to nieodpowiednia chwila na ich oswobodzenie. Natomiast On początkowo podejmował próby przepiłowania metalowych prętów ciszy pilnikiem, ale panowie akurat tym sprzętem słabo się posługują. Po dłuższym czasie próbował coraz rzadziej, bo narzędzia, których używał okazywały się zbyt tępe, więc oboje coraz równomierniej wbijali kolejne gwoździe.
Pewnego dnia Ona sama zdecydowała się na przepiłowanie zardzewiałych krat milczenia. Zamiast pilnika wzięła do ręki ostrze swojego pióra. (S)pisała, to co pamiętała, ale w układance brakowało pewnych elementów. Zaczęła robić to, co do tej pory robiła nazbyt rzadko – zadawać przygniatające do ściany pytania i prosić o (po)moc, tamując krwawienie w klatce piersiowej. Wychodziła na długie spacery odświeżające pamięć, idąc za głosem własnej intuicji, którą przez długie lata przez większość czasu zagłuszało ludzkie gadanie.
Pewnego dnia – z pozoru niewiele różniącego się od innych – przeszłość ruszyła śladami jej wędrówek i zawiodła ją do klatki psychicznej na mącznym skrawku starych śmieci. On też tam trafił – tam poznała błękitny blask jego oczu. Zniknęły momenty, w których uginała się pod ciężarem betonowych płyt bezgłosu. Chwilę z nim jednak szybko i łapczywie pochłonął pędzący czas, który nasypał soli do oczu, ale udało się wyciągnąć kilka wysokich ćwieków.
To już prawie koniec, więc czas przejść do wyczekiwanego (happy) endu. Musieli się rozstać, ale Ona obiecała, że go znajdzie, mając nadzieję, że On zrobi kiedyś to samo. Został wbity następny gwóźdź, ale miejmy nadzieję, że nie ostatni.  

Komentarze