Bawimy się? "Bacz na ość!"
Fot.: E. Rauhut |
Dawno
nie był Blogowego spotkania literackiego, więc trzeba
nadrobić zaległości. Dzisiaj kilka słów o tomie poezji z serii:
akcent, obok którego nie mogłam przejść obojętnie, jako
miłośniczka lirycznej zabawy słowami. Jednak nie tego się spodziewałam, co zastałam. Będzie mowa o Bacz na
ość! Adama Wiktora Siedleckiego.
To
jest pierwsza pozycja literacka, o której mówię na przestrzeni
tego bloga, więc zacznę od przedstawienia samego autora. Adam W.
Siedlecki – rocznik 1973, pochodzi z Przytocznej. Jest absolwentem
Wydziału Elektrycznego Politechniki Szczecińskiej i należy do
Regionalnego Stowarzyszenia Literacko-Artystycznego w Policach od
2006 roku. Udziela się również w kole kandydatów do Związku
Literatów Polskich Oddziału w Szczecinie – od 2011 roku. Krótko
mówiąc, poeta, redaktor i inżynier, który mieszka w Szczecinie od
ponad dwudziestu lat. Zadebiutował w pokonkursowym almanachu
Widnokręgi wyobraźni (2003). Autor arkusza poetyckiego
Zachwyt (2007), tomów poezji: Listy do Ojca (2014), Bacz
na ość! (2016, o nim dzisiaj będzie mowa), Sól na ustach
(2016). Publikował też w licznych almanachach poetyckich. Udzielał
się aktywnie i literacko w periodykach: Pegaz Lubuski, Wieści
Polickie, Pegaz Policki, Prosto z mostu, Interakcje
i Przenikania.
Fot.: A. Rauhut |
Szczerze
mówiąc, gdy po raz pierwszy zobaczyłam okładkę tomu Bacz na ość!, to spodziewałam się jakichś krwawych, horrorystycznych utworów. Skojarzyła mi się z obozami zagłady, ale moje pierwsze skojarzenie okazało się mylne i nie to autor miał na myśli. Jak możemy przeczytać wewnątrz książeczki, ilustracja na okładce, to (…) fragment nieistniejącego toru kablowego na moście, ułożonego od transformatorowni na Wyspie Jaskółczej na Odrze Zachodniej, w kierunku torów tramwajowych przy ul. Kolumba w Szczecinie, widok w stronę Dworca Kolejowego (2002).
Tomik
pełen jest krótkich utworów satyrycznych. Autor zgrabnie bawi się
tutaj słowami. Cały zbiór został podzielony na dziewiętnaście
rozdziałów. Adam W. Siedlecki oszczędnie operuje słowem.
Większość utworów ma długość dwóch, trzech wersów. Ten
rodzaj twórczości kojarzy mi się bardziej ze sloganami reklamowymi
oraz zabawą. Trudno mi znaleźć w tym tomie coś na tyle
głębokiego, by poświęcić mówieniu o nim więcej czasu. A więc
niestety – krótkie utwory, krótka recenzja. Ale zdarzyły się
też troszeczkę dłuższe np. Sen
gdańskiego Neptuna, czy Relaks z prądem i pod prąd.
Przykro mi to mówić, ale choćbym bardzo chciała, to nie potrafię
się wczuć w taką poetykę. Są autorzy, którzy za bardzo
rozwlekają swoją twórczość, ale nadmierna skrótowość, którą
zaprezentował Adama Wiktor Siedlecki w swoim tomie Bacz na ość!
wydaje się być dla mnie tylko zabawą.
Tym,
którzy szukają lektury dla relaksu i zabawy, polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz