Szuflandia (a)normalności
Cykl: Ciekawska w pogoni za wiedzą
Dzisiaj w ramach cyklu
Ciekawska w pogoni za wiedzą nie będziemy zaglądać do książek,
a zawędrujemy do takiego miejsca, jak szpital psychiatryczny –
miejsca, które wśród wielu osób oficjalnie i formalnie zdrowych
na umyśle budzi przerażenie przez krążące stereotypy, jak to się
mówi: normalnych. Ale czym jest właściwie normalność? Zbiorem norm, które ktoś ustala z góry? A jeśli ich nie spełniasz lub nie chcesz spełniać, to uważaj, bo to już może być zdaniem niektórych choroba psychiczna. Czy normalny jest ten, który ślepo wierząc we wszystko, co mówią dookoła, idzie przez życie za resztą stada, jak owca? Ja podziękuję za taką głupotę. Wygląda na to, że dziwacy mają więcej charakteru, niż ci, co bez przerwy martwią się opinią innych na swój temat.
Zadawanie pytań i
szukanie wiedzy przywiodło mnie do tego jakże strasznego miejsca,
jakim jest – potocznie mówiąc – psychiatryk. Jedyną barierą
mogą być tylko problemy z dostosowaniem się do panujących w tu
zasad i otoczenia (są oddziały, które gwarantują życie, jak w
szkole przetrwania, ale to zasługa tylko i wyłącznie niektórych
pacjentów). Życie tutaj nie różni się wiele od tego, co widuje
się na zewnątrz w wielu – jak to mówią – normalnych
miejscach; Poranne wstawanie, spanie, posiłki, rozmowy z lekarzami,
psychologami, pielęgniarkami i innymi pacjentami. A ponadto zajęcia
pobudzające kreatywność, fizyczne, wspólne gry oraz zabawy, radio
(jeśli ktoś ma), telewizja, przerwy na papierosa, nowe znajomości,
spacery, konflikty małe i większe, no i leki oczywiście. Tak życie
się toczy na terenie klatki, która chroni pacjentów przed nimi
samymi oraz przed nie zawsze wyrozumiałym światem zewnętrznym.
Zapewniam, że w szpitalu psychiatrycznym można poznać wielu
(a)normalnych, ciekawych ludzi. Strach przed tym ośrodkiem może
płynąć – przede wszystkim – z braku wiedzy i lękiem przed
nieznanym. Chciałabym, żeby ci, co tak się boją tzw. wariatów,
zrozumieli, że nie ma się czego bać, bo strach w skrajnym wydaniu
wywołuje antypatię do drugiego człowieka, a nawet dyskryminację.
Chyba, że lęk wywołany jest też innymi czynnikami – np. złe
wspomnienia ze znajomym lub członkiem rodziny w roli głównej,
który rozchorował się psychicznie. Ale nie wrzucajmy wszystkich do
jednego worka, a także każdego zachowania osoby z diagnozą
psychiatryczną. Szufladkowanie wcale nie pomaga takiej osobie
zdrowieć i żyć.
Powiedziałam już, jak
wygląda życie w szpitalu psychiatrycznym, a teraz chciałabym
przejść do świata zewnętrznego, znajdującego się poza murami
sanatorów psychiatrycznych. Tego, który wszyscy pewnie doskonale
znacie, pełnego wyznaczników normalności oraz stereotypów.
Zachowania niektórych ludzi sprawiają, że wolność zmienia się w
więzienie. Miałam w rodzinie osobę, u której zdiagnozowano
zaburzenia paranoidalne, czyli jedno ze schorzeń natury
psychiatrycznej. Jaka była reakcja otoczenia na tę informację?
Wszystkie patologiczne zachowania tej osoby, takie jak: niezajmowanie
się dziećmi, niepłacenie rachunków, generowanie coraz większej
ilości długów finansowych przez wcześniejsze lata, czy kłamstwa
z premedytacją zostały zostały przez otoczenie (rodzina, znajomi)
zaklasyfikowane, jako przejawy choroby psychicznej i oczywiście,
usprawiedliwione. A dlaczego? Bo, jak wielu mówiło, tak naprawdę
nie wiadomo, kiedy ona się rozchorowała. Przykro mi to mówić, ale
z taką pobłażliwością i niekaralnością za zaniedbania nie
spotkałam się w murach szpitala psychiatrycznego. Nawet człowiekowi
choremu należy uświadamiać, co jest dobre, a co złe. Kiedy mówię
o kłamstwach, to nie mam na myśli paranoi na temat spisków, czy
podsłuchów, o których wspominała podczas choroby, ale bajki,
którymi we wcześniejszych latach wybielała się po rozstaniu z
partnerem (np. na temat sytuacji finansowej w domu). Jednak otoczenie
wszystko i tak wrzuciło do jednego worka. Wielu ludzi się jej
zwyczajnie bało, co znacznie utrudniało znalezienie pomocy członkom
rodziny (w tym wypadku dzieciom). Tutaj mieliśmy do czynienia na
zewnątrz z szuflandią, która w swoim skrajnym wymiarze
doprowadziła do usprawiedliwiania wszystkich zachowań osoby
psychicznie chorej i zrzucania całej winy na zaburzenia
paranoidalne. Drugą skrajnością było odsuwanie się i trzymanie
się na odpowiedni dystans od pacjentki (była kobietą), co
negatywnie wpłynęło na dalszy rozwój wydarzeń, odcinając szanse
na normalne życie jej i rodzinie osoby chorej.
Przedstawiłam już
sytuację z życia wziętą, a teraz może trochę
książkowo-broszurkowej wiedzy na temat zaburzeń paranoidalnych i
schizofrenii. Objawy można podzielić na pozytywne, negatywne oraz
zaburzenia procesów poznawczych. Do pierwszego rodzaju należą (…)
urojenia, halucynacje, niska lub nadmierna aktywność,
zdezorganizowane zachowanie, życie we własnym wyimaginowanym
świecie. Teraz przenieśmy się do tych określonych mianem
negatywne: (…) depresja, lęk, uczucie przygnębienia,
zmęczenie, niskie poczucie wartości, osamotnienie, trudności w
komunikacji interpersonalnej, wycofanie społeczne, spadek aktywności
w relacjach rodzinnych i zawodowych, osłabienie zdolności do
wyrażania emocji, zmiany nastroju, nadmierna drażliwość,
irytacja, brak aktywności i motywacji, niezdolność do odczuwania
przyjemności, zobojętnienie, zaniedbanie higieny osobistej oraz
zmieniony rytm dobowy snu i czuwania. Z kolei do zaburzeń
procesów poznawczych należą (…) trudności w formułowaniu
myśli i złożonych wypowiedzi, zaburzenia uwagi i pamięci
operacyjnej, łatwa dekoncentracja, osłabiona zdolność do uczenia
się i zapamiętywania nowych informacji. Tyle i więcej na temat
tej choroby mogą dowiedzieć się pacjenci szpitala psychiatrycznego
podczas zajęć z psychoterapii, z kserówek, które są im
rozdawane.
Chciałabym prosić Was,
Drodzy Czytelnicy o wyrozumiałość dla osób psychicznie chorych,
ale też nie skrajną. Nawet taka osoba musi wiedzieć, kiedy
postępuje dobrze, a kiedy źle. Choroba nie usprawiedliwia całego
życia pacjenta. I jeszcze jedno – nie bójmy się szpitali
psychiatrycznych oraz osób, u których zdiagnozowano schizofrenię,
depresję, czy inną podobną chorobę, bo to utrudnia im życie i
odbiera szanse na rozwój. Szufladkowanie nie pomaga Tobie, ani
pacjentowi, a normalność, to pojęcie względne. A zanim zaczniecie kogoś oceniać, to radziłabym poszukać wiedzy - można ją znaleźć w różnych miejscach, u różnych ludzi, albo po prostu zajrzeć do odpowiednich książek.
Komentarze
Prześlij komentarz