Anna Sakowicz
Anna Sakowicz
Cykl: Portrety artystów
Dzisiaj w ramach cyklu Portrety artystów chciałabym Wam przedstawić pisarkę, Annę Sakowicz. Jest absolwentką filologii polskiej, edukacji filozoficznej i filozofii na Uniwersytecie Szczecińskim oraz edytorstwa współczesnego na Uniwersytecie im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego. W czasie studiów pracowała jako dziennikarka w szczecińskim Punkcie Widzenia. Wiele lat później już jako doradca metodyczny nauczycieli języka polskiego została redaktor naczelną regionalnego pisma pedagogicznego Wokół Szkolnych Spraw. Również blogerka - od 2013 roku prowadzi bloga Kura Pazurem. Pisaniem książek zajęła się od 2014 roku. Zadebiutowała zbiorem opowiadań i humoresek, ale wkrótce pojawiły się jej powieści obyczajowe. Ma na koncie między innymi cykle Złodziejka marzeń (Złodziejka marzeń, To się da!, Już nie uciekam), Plan Agaty (Postawić na szczęście, Dogonić miłość) oraz powieści: Szepty dzieciństwa, Niedomówienia, Na dnie duszy, Niebieskie motyle. Wśród jej publikacji znajdziemy także - tak, jak wcześniej wspomniałam - zbiory opowiadań i humoresek Żółta tabletka i Żółta tabletka plus. Pisze również dla dzieci, ukazały się książki: Leniusiołki oraz Wiewiórka Julia i magiczny orzeszek (ta druga ze współautorstwem Emmy Kiworkowej). W 2019 roku nakładem wydawnictwa Poradnia K ukazała się wyjątkowa książka, której autorkami są Anna Sakowicz i Ewa Beniak-Haremska. Nosi tytuł Listy do A. Mieszka z nami Alzheimer. Nakreśliłam krótko postać autorki, a teraz czas oddać jej głos.
Główna cecha mojego charakteru?
Skromność, dlatego nie będę się chwalić.
Cechy, których szukam u mężczyzn i kobiet?
Poczucie humoru, bo bez tego nie da się żyć. Lubię ludzi (niezależnie od płci) bez zadęcia, z dystansem do siebie i otoczenia, bez moralizatorstwa i snobizmu.
Co cenię najbardziej u przyjaciół?
Lojalność i poczucie humoru.
Moja główna wada?
Skonsultowałam to z moją rodziną, bo byłam pewna, że jednak nie mam wad, a tu niespodzianka. Najpierw się zdziwili, że mam podać tylko jedną, a potem jednogłośnie rzucili: upierdliwość. I chyba muszę to wziąć na klatę. Przyznaję. Bywam upierdliwa (cokolwiek to znaczy).
Moje ulubione zajęcie?
Czytanie i pisanie.
Moje marzenie o szczęściu?
Przyznam, że nie wiem. Bo że każdy marzy o zdrowiu, to wiadoma sprawa. Bez niego trudno być szczęśliwym człowiekiem. Resztę zawsze się da zorganizować, więc pewnie moje marzenie o szczęściu skupia się na zdrowiu (ale nie jestem hipochondryczką).
Co byłoby dla mnie największym nieszczęściem?
Nie wiem i wolę się nad tym nie zastanawiać. Po co sobie to wyobrażać? Życie i tak ciągle nas zaskakuje i podrzuca kłody pod nogi.
Moje ulubione słowo?
Kocham.
Jakiego słowa nie lubię?
Mi - na początku zdania. Kiedy słyszę lub czytam zdania Mi się podoba, to mam dreszcze. Zastanawiam się, czy naprawdę tak trudno zapamiętać, że na początku zdania musi być dłuższa forma zaimka? Mnie się podoba, a mi tylko w środku brzmi dobrze. To taka moja językowa fobia. Nie lubię więc mi.
Słowa, których nadużywam?
Wiesz - to słowo, którego nadużywam, kiedy coś opowiadam. Robię to szczególnie wtedy, gdy towarzyszą mi emocje. Bo wiesz... to takie ważne wtedy.
Ulubieni bohaterowie literaccy?
Pipi i Mała Mi. Są najlepsze!
Ulubieni bohaterowie życia codziennego?
Dla mnie Bohaterem dnia codziennego jest mój tata. To Bohater przez duże B. Opiekuje się moją mamą (a swoją żoną) chorą od kilku lat na Alzheimera i nie słyszałam, żeby narzekał, albo skarżył się na los. Zmienia pampersy, myje pupę, smaruje kremami i daje leki. Całuje moją mamę, jak zakochany nastolatek. i ciągle do niej mówi Pysiu. A są ze sobą pięćdziesiąt lat. Dla mnie to prawdziwy Bohater.
Kim lub czym chciałabym być, gdybym nie była tym, kim jestem?
Mogłabym być kamieniem. Leżeć przy drodze i obserwować świat. Bez uczuć, bez uniesień... Wszystko na zimno, w dodatku po wieczność.
Gdybym miała napisać swoją biografię, nadałabym jej tytuł...
Rosochata dusza - tak mi się skojarzyło z wierzbami. Mam wrażenie, że we mnie jest taka rosochata, wierzbowa (i może polska) dusza.
Moja maksyma brzmi...
To się da! - tak jak tytuł jednej z moich powieści. Czasami jest trudno, ale kiedy człowiek się zaweźmie, to chyba wszystko się da.
Główna cecha mojego charakteru?
Skromność, dlatego nie będę się chwalić.
Cechy, których szukam u mężczyzn i kobiet?
Poczucie humoru, bo bez tego nie da się żyć. Lubię ludzi (niezależnie od płci) bez zadęcia, z dystansem do siebie i otoczenia, bez moralizatorstwa i snobizmu.
Co cenię najbardziej u przyjaciół?
Lojalność i poczucie humoru.
Moja główna wada?
Skonsultowałam to z moją rodziną, bo byłam pewna, że jednak nie mam wad, a tu niespodzianka. Najpierw się zdziwili, że mam podać tylko jedną, a potem jednogłośnie rzucili: upierdliwość. I chyba muszę to wziąć na klatę. Przyznaję. Bywam upierdliwa (cokolwiek to znaczy).
Moje ulubione zajęcie?
Czytanie i pisanie.
Moje marzenie o szczęściu?
Przyznam, że nie wiem. Bo że każdy marzy o zdrowiu, to wiadoma sprawa. Bez niego trudno być szczęśliwym człowiekiem. Resztę zawsze się da zorganizować, więc pewnie moje marzenie o szczęściu skupia się na zdrowiu (ale nie jestem hipochondryczką).
Co byłoby dla mnie największym nieszczęściem?
Nie wiem i wolę się nad tym nie zastanawiać. Po co sobie to wyobrażać? Życie i tak ciągle nas zaskakuje i podrzuca kłody pod nogi.
Moje ulubione słowo?
Kocham.
Jakiego słowa nie lubię?
Mi - na początku zdania. Kiedy słyszę lub czytam zdania Mi się podoba, to mam dreszcze. Zastanawiam się, czy naprawdę tak trudno zapamiętać, że na początku zdania musi być dłuższa forma zaimka? Mnie się podoba, a mi tylko w środku brzmi dobrze. To taka moja językowa fobia. Nie lubię więc mi.
Słowa, których nadużywam?
Wiesz - to słowo, którego nadużywam, kiedy coś opowiadam. Robię to szczególnie wtedy, gdy towarzyszą mi emocje. Bo wiesz... to takie ważne wtedy.
Ulubieni bohaterowie literaccy?
Pipi i Mała Mi. Są najlepsze!
Ulubieni bohaterowie życia codziennego?
Dla mnie Bohaterem dnia codziennego jest mój tata. To Bohater przez duże B. Opiekuje się moją mamą (a swoją żoną) chorą od kilku lat na Alzheimera i nie słyszałam, żeby narzekał, albo skarżył się na los. Zmienia pampersy, myje pupę, smaruje kremami i daje leki. Całuje moją mamę, jak zakochany nastolatek. i ciągle do niej mówi Pysiu. A są ze sobą pięćdziesiąt lat. Dla mnie to prawdziwy Bohater.
Kim lub czym chciałabym być, gdybym nie była tym, kim jestem?
Mogłabym być kamieniem. Leżeć przy drodze i obserwować świat. Bez uczuć, bez uniesień... Wszystko na zimno, w dodatku po wieczność.
Gdybym miała napisać swoją biografię, nadałabym jej tytuł...
Rosochata dusza - tak mi się skojarzyło z wierzbami. Mam wrażenie, że we mnie jest taka rosochata, wierzbowa (i może polska) dusza.
Moja maksyma brzmi...
To się da! - tak jak tytuł jednej z moich powieści. Czasami jest trudno, ale kiedy człowiek się zaweźmie, to chyba wszystko się da.
Cała Ania.
OdpowiedzUsuńSkromna, pomimo swojego bogactwa.
Chapeau bas... dla mojej bratniej duszy.
Bardzo dziękuję za rozmowę. :)
OdpowiedzUsuńWSPANIAŁA POSTAĆ - POZDRAWIAM SERDECZNIE !!! DZIĘKUJĘ ZA MOŻLIWOŚĆ ZAPOZNANIA SIĘ Z BIOGRAFIĄ - CENNE TO DLA MNIE !!!
OdpowiedzUsuń