Odwiedziny w lirycznym ogrodzie…

Cykl: Blogowe spotkania literackie


Mam przyjemność Was zaprosić na kolejne Blogowe spotkanie literackie. Ostatnim razem dzieliłam się z Wami wrażeniami z lektury książki Krystyny Rodzewicz wydanej w ramach serii: akcent pod tytułem Na północ od Bieguna Północnego. Dziś zajmiemy się poezją, ale pozostaniemy przy serii: akcent, której redaktorką jest Róża Czerniawska-Karcz.  Przyjrzymy się twórczości Małgorzaty Hrycaj i zajrzymy do jej najnowszego tomu poezji Aponia w ogrodzie.
            
Zanim zaproszę Was do lirycznego ogrodu, opowiem trochę o autorce. Małgorzata Hrycaj urodziła się w 1964 roku. Jest szczecinianką, absolwentką Uniwersytetu Szczecińskiego, logopedą, poetką, kandydatką do szczecińskiego oddziału Związku Literatów Polskich, redaktorką Magazynu Kulturalnego Horyzont. Teraz ma na koncie łącznie dwa tomiki poezji – ten, o którym dzisiaj będzie mowa oraz wydany w 2016 roku pod tytułem Pod baldachimem krwawnika. Jest też laureatką licznych konkursów literackich. Swoje wiersze publikowała w czasopismach (m. in. Poezja Dzisiaj, LiryDram) oraz antologiach: Łódź tkanina z wadami, Złoto-potockie impresje, Antologia Poetów Polskich, Przepływający świat słowa, Pętla.  
            
Tom wierszy Aponia w ogrodzie rozpoczyna się od utworu groszki maki tojady, który zapowiada nam tytuły poszczególnych rozdziałów. Bohaterka liryczna oznajmia nam na samym początku: porządkuję niepoukładane/ zawieszam na pępowinie/ pradźwięki pakuję kanapki płynę/ (…). W ten sposób czytelnik zostaje zaproszony do ogrodu lirycznego, który nie jest na pewno przydomowym ogródkiem, gdzie wszystko ma swoje miejsce i grządkę. Odnoszę wrażenie, że jest to dziki ogród. Liryczna bohaterka próbuje go podzielić na rozdziały, ale nie ma wpływu na to, co gdzie rośnie.


Zanim przejdę do poszczególnych rozdziałów książki, zatrzymajmy się na chwilę przy tytule tomu, który brzmi Aponia w ogrodzie. Czym właściwie jest tytułowa aponia? Z pomocą w wyjaśnieniu tego słowa przychodzi nam słownik PWN. Według zawartej w nim definicji to słowo pochodzi z języka greckiego i oznacza lenistwo i bezbolesność. W filozofii (…) termin używany zamiennie lub łącznie z ataraksją; oznacza spokój duszy i umysłu, pogodę ducha, uznawane przez wielu filozofów starożytnych za cel życia szczęśliwego. Idąc tym tropem, dowiedzmy się, czy liryczna bohaterka osiągnęła ten sielski stan i osiągnęła szczęście.

Tytuł już został wyjaśniony, więc przejdźmy teraz do poszczególnych rozdziałów. Pierwszy z nich to groszki. Tutaj zostajemy zaproszeni do zwiedzania pięknego ogrodu. Pojawiają się w tych poetyckich frazach ogrody pełne kwiatów, góry tak bliskie autorce tego tomu. Znajdziemy tam też ogród w Lutowie – tam bohaterka liryczna mówi pamiętam poranki w tajemniczym/ ogrodzie/ plamy słońca feerie barw koncerty/ much chłodną trawę na dziecięcych/ stopach mącący w głowie zapach/ (…). Zrobiło się ciepło w słońcu, ale pamiętajmy, że  zima jest już blisko, więc warto też wspomnieć o Kościelisku, gdzie zima śniegiem się kładzie na Tatry/ i napiera tumanami bili/ a tu cisza taka tkliwa łagodność/przysiadają w ogrodach anieli/ (…). Znalazłam w tym rozdziale też wiersz, który zwrócił moją uwagę ze względu na nawiązanie do tytułu tomu. Nosi tytuł aponia w ogrodzie Epikura. Dowiadujemy się, że poeta optymista nie cierpi za miliony/ mieszka na dnie kielicha tam gdzie/ wygodne dla niego prawdy/ w życiu codziennym przyłóż do rany/ nie marudzi na zakupach nie przelicza/ nie potrzebuje wyznań /każda/ do niego wzdycha/ nawet śmierć/ (…). Kolejny rozdział, to maki. Tutaj robi się już nieco goręcej, choć nadal jesteśmy w ogrodach, górach, pojawia się też morze tak, jak w wierszu perła: moje imię szumiało morzem/ pisałeś wiersze/ gdy czerwony księżyc/ dreptał po promenadzie/ czekałeś na zaćmienie/ pozwoliłam się znaleźć/ (…).  W tym rozdziale bardzo mocno wybrzmiewa miłość. We większości z utworów pojawia się ta damsko-męska, ale znajdziemy także umiłowanie ojczyzny lub po prostu patriotyzm. Widać to w utworach: biało – czerwona i niepodległa. W trzecim, ostatnim rozdziale, który nosi tytuł tojady znajdziemy zderzenie z realną, nieco brutalną rzeczywistością. Bohaterka liryczna w jednym z wierszy mówi nam: wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego// samotność/ totalną pustkę nocy/ obcość/ wszechświata nieznajomość/ i strach/ (…) wierzę w niebo harmonii/ i piekło chaosu/ w mojej głowie/ (…). Oczywiście, widać tutaj równowagę, nie jest do końca pesymistycznie, ani do końca optymistycznie.   Jednak tutaj już ten ogród nie jest taki sielski, jak w poprzednich rozdziałach. Moją uwagę zwróciły wiersze: my z XXI wieku, wynaturzenie, kocha…lubi…szanuje…, mój psychiatra mnie ostrzega, nostalgia aniołów, mimo wszystko.

Reasumując, lektura tomu poezji Aponia w ogrodzie sprawiła mi wielką przyjemność. Na koniec jeszcze raz chciałabym nawiązać do definicji słowa aponia. Moim zdaniem ten zbiór wierszy w pewien sposób relacjonuje dążenie bohaterki lirycznej do osiągnięcia tej tytułowej aponii. Powiedziałabym nawet, że odnajduję tu też drogę do oczyszczenia, czyli katharsis. W środku znajdziemy prócz wierszy, liczne zdjęcia. Z czystym sumieniem mogę polecić Wam ten tomik. 

Komentarze