W roli głównej "horyzonty samotności"...

Cykl: Blogowe spotkania literackie

W ten chłodny, jesienny dzień zapraszam Was na kolejne Blogowe spotkanie literackie. Poprzednio mówiłam o esejach literackich pod tytułem Z akcentem na… Róży Czerniawskiej-Karcz, a tym razem będzie mowa o samej poezji. Bohaterem głównym tego spotkania będzie tomik wierszy Katarzyny Chabowskiej horyzonty samotności będący 53. książką wydaną w serii: akcent.
            Zanim przejdziemy do zbioru wierszy, zacznę od kilku słów o autorce tomu. Katarzyna Chabowska urodziła się w roku 1980. Jest poetką, publicystką, absolwentką filologii polskiej na Uniwersytecie Szczecińskim i kandydatką do szczecińskiego oddziału Związku Literatów Polskich. Zadebiutowała w roku 2003 w almanachu Dialog z Panem Bogiem, a następnie w zbiorze poetyckim Nabrzeże poetów. Ma na koncie łącznie trzy tomiki wierzy: Rozbłyski posenne (2013), pod naskórkiem codzienności (2015) i ten, o którym dzisiaj będzie mowa.   
            Otwórzmy tom poezji Katarzyny Chabowskiej horyzonty samotności i zagłębmy się w lekturze. Tytułowa samotność nastroiła mnie trochę na smutno, ale, czy słusznie? Bo czym jest właściwie samotność? Słownik języka polskiego mówi mi, że samotność to odczuwany stan braku towarzystwa bliskiej osoby, opuszczenia przez innych; (…) życie, przebywanie w izolacji od innych, bez bliskich, rodziny, przyjaciół (…). Zapytaliśmy już słownika, ale zajrzyjmy też do neta i zapytajmy cioci Wikipedii, co nam powie na temat samotności. Według niej jest to (…) subiektywny, emocjonalny stan odczuwania izolacji społecznej i poczucia odcięcia od innych. Pojawia się i znika, gdy zmienia się sytuacja życiowa. (…). Czy powinna nam się kojarzyć zawsze ze smutkiem? Uważam, że nie. Oczywiście, towarzystwo bliskie i dalsze jest potrzebne, ale czasem też ludzie odczuwają potrzebę poobcowania z samym sobą, żeby pomyśleć, poukładać niektóre sprawy, czy zrobić rachunek sumienia. Mam wrażenie, że liryczne ja w tomiku horyzonty samotności właśnie taką potrzebę odczuwa. W wierszach nie znalazłam zatrważającego smutku, czy osamotnienia, którego powodem jest brak możliwości odezwania się do kogokolwiek. Widać to w jednym z wierszy Katarzyny Chabowskiej: nie mogę się napisać/ przeszkadza mi szum/ (…) żeby wśród pocałunków/ malowanych/ pojawiły się słowa/ warte zapamiętania/ świat musi stanąć/ przynajmniej dal mnie. I właśnie w tym osamotnieniu, chwilowej zadumie świat staje i znajduje się miejsce na rozmyślanie, a także pisanie, (…) żeby uwolnić siebie/ z siebie (…), a do tego (…) potrzeba czegoś więcej. Mimo że istnieje potrzeba zadumy w samotności, nasza liryczna bohaterka nie zamyka się całkowicie na innych ludzi. Mówi: historie innych ludzi/ fascynują mnie/ moja własna/ wciąż do poprawki/ niedokończona/ w strzępach przedziwnych (…). W innym wierszu mówi znowu: patrzę na ciebie/ w rozedrganiu/ ciała (i umysłu)/ zawsze z daleka (…) pod pozorem/ mądrej rozmowy/ moje tu/ spotyka twoje tam/ by zamknąć usta/ czasowi. A więc nie można powiedzieć, że naszą bohaterkę otacza pustka, są też inni ludzie, ale na 55 stronie przyznaje, że nie mogę / podzielić z tobą/ mojego świata (…).
            Charakterystyczną cechą utworów Katarzyny Chabowskiej zawartych w tomie horyzonty samotności jest we większości brak tytułów, co nie tylko ja zauważyłam, ale również we wstępie wspomniała o tym Róża Czerniawska-Karcz. Zilustrowała książkę Janina Rachańska-Kleinhenz obrazami wykonanymi techniką acrylic pouring. Ilustracje są niezwykle barwne i wesołe, co jeszcze bardziej skłania mnie do tego, że nie powinniśmy ze smutkiem sięgać do tego tomiku. Z czystym sumieniem mogę polecić tą książeczkę. Życzę miłej lektury!  

Komentarze