Wędrówka po zaroślach miłości

 Wędrówka po zaroślach miłości

Cykl: Blogowe spotkania literackie


Dzisiaj chciałabym Was zaprosić na kolejne Blogowe spotkanie literackie – tym razem z poezją. Jestem po lekturze tomu wierszy Małgorzaty Hrycaj pod tytułem Pod baldachimem krwawnika. Książka ta została wydana w 2016 roku nakładem Wydawnictwa SIGNO. Autorką fotografii na okładce jest Magdalena Węgrzynowicz-Plichta. Zanim opowiem o swoich wrażeniach, krótko przedstawię autorkę tomu poetyckiego.

            Małgorzata Hrycaj jest szczecinianką, absolwentką Uniwersytetu Szczecińskiego, logopedą, redaktorką Magazynu Kulturalnego Horyzont i kandydatką do szczecińskiego oddziału Związku Literatów Polskich, a także poetką oraz – jak deklaruje – całym sercem góralką. Kocha poezję, taniec i wędrówki po górach. Jest laureatką licznych konkursów literackich. Ma na koncie dwa tomy poezji: Pod baldachimem krwawnika i Aponia w ogrodzie. Wkrótce ukaże się kolejny: Cud oddychania. Publikowała swoje wiersze w wielu czasopismach i publikacjach książkowych.

            Przedstawiłam autorkę, a teraz porozmawiajmy o tomie poezji pod tytułem Pod baldachimem krwawnika. Na początek przyjrzyjmy się samemu tytułowi. Te wszystkie liryczne myśli bohaterki lirycznej kłębią się pod baldachimem, co może się kojarzyć ze snem, czyli sferą podświadomą. Z czego jest baldachim? Z krwawnika. To rodzaj bylin z rodziny astrowatych. Obejmuje wiele gatunków rosnących głównie w Europie oraz Azji północnej i zachodniej. Niewiele z nich pochodzi z Ameryki Północnej. W Polsce też występuje krwawnik pospolity. To przywodzi na myśl coś codziennego, a zarazem cennego, bo ta pospolitość, to tylko pozory. Przykładem może być człowieczeństwo, czy emocje i uczucia. Z wierzchu nie różnią się zbytnio od siebie, jednak, gdy wejdziemy głębiej w temat, odkrywamy, że każdy jest inny, wyjątkowy, a uczucia i emocja różnią się od siebie genezą, przebiegiem, śladami, które w nas zostawiają i sposobem ich wyrażania. Ciekawostką jest fakt, że łacińska nazwa krwawnika brzmi Achillea L. Pochodzi ta nazwa od Achillesa, który miał używać tego zioła do leczenia ran. Uleczył nim podobno Telefosa, którego uprzednio ranił włócznią. Idąc tym tropem, przywołuje to na myśl miłość, która może zarówno ranić, jak i leczyć. Ponadto nawiązując do postaci Achillesa, otwierając się na miłość, odsłaniamy też swoje słabe punkty. Nie bez przyczyny przywołuję tutaj to uczucie. Dlaczego? Zaraz się przekonacie.

            Autorka, Małgorzata Hrycaj porusza przede wszystkim relację łączącą dwoje ludzi. Objawia nam się bohaterka liryczna opisująca dogłębnie zarówno sferę duchową, jak i fizyczną. Obie są bardzo ważne w budowaniu i pielęgnowaniu uczucia, jakim jest miłość. Choć niektórzy uważają miłość za chorobę psychiczną. Do tego również nawiążę w dalszej części naszego Blogowego spotkania literackiego. To bardzo ważna relacja w życiu każdego człowieka, co nie oznacza, że jest łatwa. Rodzi się między dwojgiem ludzi, wpływając na ich codzienność. Tworzy przywiązanie, akceptację zarówno zalet, jak i wad drugiego człowieka. Zaczyna się oczywiście od zauroczenia, które może, a nie musi przerodzić się w miłość. Ważna jest tutaj próba czasu. Prawdziwe uczucie poddane jej nie zniknie, a wzmocni się. To przeżywanie wspólnych radości i smutków – tego, co niesie życie. Takie chwile znajdziemy w tomie wierszy Pod baldachimem krwawnika. Bohaterka rozkłada je na części pierwsze, pokazując czytelnikowi istotę miłości. Nie wznosi się ona jako sacrum, a raczej znajduje się w sferze profanum. Znajdziemy w tym tomie wszystko, co ludzkie, czyli siłę i słabość, szczęście i nieszczęście, rozmowy i milczenie, radość, śmiech i smutek oraz rozpacz. Miłość może zarówno ranić, jak i leczyć tak, jak wspominałam już wcześniej, a także budować i niszczyć. Nie znajdziemy tu czerni i bieli, ale odcienie szarości.

           


Jak poetka pokazuje nam tę miłość, o której powiedziałam? Poprzez metafory związane z naturą, która jest niezwykle bogata i nieokiełznana zupełnie, jak uczucie, o którym mowa. Widoki są wręcz bajeczne, zwiedzamy góry, zaglądamy nad morze, na wyżyny i niziny. Przyglądamy się roślinom, zwierzętom, a nawet samemu człowiekowi w myśli zasady nic, co ludzki nie jest mi obce. Autorka sięga też do różnych nauk. Człowieczeństwo jest tu szczególnie ważne.

            Do tej pory mówiłam o pierwszej części tomu poezji Pod baldachimem krwawnika. Grzechem byłoby nie wspomnieć o drugiej, która została nazwana: Ruminiscencje/ od siebie do ciebie. To poemat pełen humoru i ironii. W połączeniu z wcześniejszą częścią może być swego rodzaju terapią. Nazwałabym to leczeniem poprzez śmiech, ponieważ w odbiorze te utwory są bardzo humorystyczne. Również wspominałam, że poruszę kontekst miłości, jako choroby psychicznej. Są ludzie, którzy uważają, że jest wręcz niebezpieczna, podając przykład, iż nieszczęśliwa miłość może prowadzić do samobójstwa, czy depresji. Jednak ten tom wierszy nie pozwala nam na taki pesymizm. Jak powstał pomysł na ten poemat? Inspiracją dla autorki była lektura Wierszy o moim psychiatrze Andrzeja Kotańskiego, z którymi zetknęła się w 2015 roku. Jednak to był tylko i wyłącznie punkt wyjścia. Poetka nadała swoim utworom własną treść, koloryt oraz klimat. Nie da się tego ukryć.

            Czas na krótkie posumowanie. Tom poezji Małgorzaty Hrycaj Pod baldachimem krwawnika przeczytam z przyjemnością. Pozwoliło mi to na swój sposób przeżywać to piękne uczucie, jakim jest miłość razem z bohaterką liryczną, a na koniec poddać się niezwykle humorystycznej terapii. W każdym z utworów można znaleźć coś dla siebie. Zbiór ten jest na swój sposób uniwersalny - miłość tak, jak człowieczeństwo nie jest obce. Potrafi budować i niszczyć to co, nas wyniszcza szczególnie po odbytej próbie czasu, który pozostawia to, co prawdziwe i najtrwalsze. Z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę. Zapraszam do wędrówki po zaroślach miłości.


Komentarze